Gdy Wings of Liberty zbliża się ku końcowi, a Heart of the Swarm jest tuż za rogiem istotnym jest, aby spojrzeć wstecz na ścieżkę która nas tutaj przywiodła. Trzyletni bagaż doświadczeń sprawił, że zarówno Wings of Liberty jak i gracze, którzy włożyli w niego swoje serca zmienili się drastycznie.
W tym kąciku będziemy przyglądać się ewolucji każdej z ras w trakcie tych trzech lat z Wings of Liberty oraz graczom, którzy inspirowali nas do przezwyciężania ograniczeń wszystkich ras i grać jak najlepiej. Każda historia jest wyjątkowa, gracze, metagra i wszystkie inspirujące momenty, które dały wam powód, by wierzyć, że wciąż pozostało coś do odkrycia. Chciałbym móc przytoczyć każdą historię po kolei i głębiej spojrzeć na proces opracowywania każdej strategii, ale to byłoby niemożliwe. Przytoczę więc te historie, które według mnie - gracza chętnego do nauki i gorliwego fana, który nie przegapił żadnego turnieju - najbardziej wyróżniły się z tłumu.
Protossi byli jedną z najbardziej zmiennych ras od czasu wydania gry, ich styl gry wymagał adaptacyjności i zmieniał się gwałtownie wraz ze zmianami balansowymi, zestawem map czy metagrą. Zawsze wiązał się on z pewnym procesem nauki i zdarzały się momenty, w których rasa nie mogła być bardziej prostolinijna. Na szczęście, na końcu naszej podróży, rasa protossów znalazła swoje własne miejsce i zapewniła nam sporo niezwykłych chwil.
Świat warpgate'ów: 2010
Oficjalnemu wydaniu Wings of Liberty towarzyszył chaos na serwerach na całym świecie. Większość graczy nie próbowała znaleźć "poprawnego" sposobu grania, lecz takiego, który przynosił najwięcej zwycięstw. A tak się złożyło, że od samego początku, z powodu potężnego mechanizmu warp-gate, protossi byli rasą z najskuteczniejszymi i najprostszymi do wykonania strategiami typu all-in. W efekcie protossi używali tego mechanizmu niczym pacjent o kulach, by szybko dokuśtykać po zwycięstwo, a z końcem roku ta taktyka okazała się więcej niż wystarczająca.
Sam początek okazał się dziwnym i dosyć ulotnym dla wszystkich trzech możliwych kombinacji meczowych. PvP został wypełniony przez 4-gate wraz ze sporadycznym all-inem colossusów z jednej bazy. PvZ to ekspansja z 3-gate'em wraz z całą rzeszą innych all-inów z warp gate'ami i void rayami. No i zostało jeszcze PvT.
Była to sytuacja, w której protoss nie mógł wysłać zwiadu ze strachu przed rushem maruderów z ich dodatkiem concussive shell. Każda taktyka bio all-in ze stimpackiem spędzała protossom sen z oczu. Nie wspominajmy nawet o taktyce niewidzialnych banshee z ravenami. Protossi potrzebowali bohaterów, którzy wystąpili by przed szereg i pokazali jak należy grać w takiej sytuacji i - co ważniejsze - jak grać tą rasą. Przy dużym niewykorzystanym potencjale rzucenie nieco światła na tą sprawę wymagało zaangażowania i wielkiej kontroli ich pierwszego bohatera.
Pamiętacie: all-iny oparte na void rayach przeciwko głównej bazie terrana ogrodzonej murem ze struktur stały się tak popularne, że terranie na kilka miesięcy przestawili w ogóle stosować odgradzania? W takiej sytuacji probe zawsze mógł czuć się zaproszony do zwiedzania bazy wroga.
Pierwszy bohater protossów: oGssSKS
Ki-Soo "sSKS" Seo. Photo by: NeverGG
Seo Ki-Soo, znany także jako sSKS, Tester oraz Trickster (jego ostatni nick, którego nigdy nie polubię), był pierwszym protosskim graczem, który wywarł wrażenie i stał się twarzą całej protosskiej rasy.
W czasach tego powstania sSKS jedynym wydarzeniem sceny StarCrafta 2, które miało znaczenie po wydaniu gry było Global Starcraft League (GSL) w Korei, od pierwszego dnia komentowane przez Tastosisa. Podczas swojego meczu debiutowego Seo Ki-Soo wykazał się godną podziwu zdolnością kontorli umiejętności forcefield i zmiażdżył zaplanowany w czasie stimowany bio atak, który sprawiał wrażenie bardzo silnego.
sSKS przeszedł do ćwierćfinałów, gdzie poległ w walce z terrańskim graczem IntoTheRainbow, ale nowy styl walki w grach PvT stał się już faktem. Protosscy gracze z całego świata chylili czoła przed Koreańczykiem w nadziei, że pozwoli on na dalszy wgląd w możliowści rasy w przyszłości. Niestety, nigdy nie pobił on swojego ćwierćfinałowego wyniku, osiągając go jeszcze raz podczas GSL, by potem zniknąć ze sceny i uniwersum StarCrafta.
Za Seo Ki-Soo, pierwszą wielką inspirację i bohatera protossów *wylewa całą lampkę szampana na podłogę*
Ogromna grupa biologicznych jednostek na stimie zaserwowana przed pojawieniem się colossusów była zmorą senną każdego protossa w 2010 roku, ale Seo Ki-Soo (sSKS) dał nam nadzieję w postaci tych niesamowitych pól siłowych podczas pierwszej rundy pierwszego Global Starcraft Legaue (dzięki uprzejmości GomTV) dla Wings of Liberty. To było to samo jedyne GSL, w którym uczestniczył Artosis, ale jako zerg.
Obcy bohaterowie 2010 roku: HuK oraz MaNa
PvT pierwszej klasy w 2010: terran modli się by dostać się na rampę, w nadziei że jakoś to będzie ? HuK kontra Dream
Podczas gdy sSKS dawno już na opuścił, dwaj obcy bohaterowie, którzy wywarli duże wrażenie na samych początku, są z nami do dziś. Kanadyjski protoss, który wywalczył swoje miano na ladderze, HuK, dołączył do Team Liquid pod koniec września. Nie uszło to uwadze każdego na północno amerykańskiej scenie. Ale czy "ten dzieciak" naprawdę stanie się kimś wielkim? Każdy zdawał sobie sprawę z jego istnienia, a dzięki pierwszemu miejscu na MLG Raleigh i trzeciemu na MLG D.C. w 2010 roku jego gra zapowiadała się obiecująco.Każdy sądził, że HuK miał duży potencjał, a twierdzić, że był on ulubieńcem fanów byłoby niedopowiedzeniem. "Ten dzieciak" był uwielbiany przez prawie każdego pod słońcem, ach jak zmiennym jest świat.
Jest ktoś, któ przyciąga niewiele mniejszą uwagę, a zasługuje na dwa razy większą. Tym kimś jest mouzMaNa. Protosski gracz, który osiągał wyżyny umiejetności macro tej rasy od samego początku, zapewnił niezwykłe przedstaweienie podczas Dreamhack Winter 2012 przeciwko Naama ? swojemu terrańskiemu koledze z zespołu. W jednym z nagrań z trzeciej rozgrywki został uwięziony w swoim naturalu trzy razy pod rząd, ale ostatecznie zdołał się wyswobodzić.
Koniec końców, MaNa nie zdołał zapewnić sobie szeregu zwycięstw. Jednakże, jeszcze jeden protosski miał wyjść przed szereg przed końcem roku i stać się dla wielu symbolem prawdziwego protossa.
Wejście BossTossa - Min-Chul
MC przyjmuje pierwsze poważne trofeum dla Aiur po wycięciu sobie drogi do zwycięstwa w trzecim GSL dzięki warpgate'om. Jego twarz nie była wtedy jeszcze tak pucołowata.
A teraz imię, z którym zetknął się każdy, kto śledził profesjonalną scenę StarCrafta 2 - MC - protoss z niezwykłą umiejętnością przykuwania wzroku i bezwzględnym stylem gry. W czasie gry protosscy gracze zmagali się z terrańskimi grając defensywnie, MC zmiażdżył trzech terranów na swej drodze do zwycięstwa w trzecim GSL, gdzie wywalczył pierwsze zwycięstwo dla protossów. Zamiast niemrawych taktyk gateway + robotics z ekspansjami, MC wmusił w MarineKinga, LiquidJinro'a i TSL_Raina all-iny oparte na warp gate'ach i void rayach, których trzej terranie szybko nie zapomną. MC udowodnił, że bunkry nie są żadnym wyznacznikiem - wystarczy odpowiednia liczba pól siłowych, by podyktować przebieg całego starcia. Nikt nie był dobrze przygotowany na ten nowy i wybuchowy styl, a protossi kierowani przez MC sprawiali wrażenie rasy prostej do prowadzenia w starciu ze wszystkimi trzema rasami przeciwników.
Pamiętacie: Seed rzucił halucynację na immortale w walce przeciwko Hyperdubowi, by udać bardzo popularny immortal bust? Pierwszy i jeden z nielicznych momentów, podczas których mogliśmy ujrzeć naprawdę udane użycie halucynacji, do zafałszowania całej taktyki lub skoordynowanego w czasie ataku.
"Chwała" przed Mrocznymi Wiekami: 2011
Gdy MC sięgnął po pierwsze duże zwycięstwo protossów, wciąż pozostało wiele ważnych pytań, które każdy wokół zadawał, śledząc rozwój sytuacji. Czy szczytem możliwości gry protossów miał stać się all-in oparty na warp gate'ach? Czy poszukiwania bezpieczniejszego i "solidniejszego" stylu były stratą czasu w sytuacji, gdy dobrze skoordynowana i wykonana technika warp gate'ów była w stanie wpędzić każdego wroga w sytuację prawie bez wyjścia?
W marcowym GSL 2011 roku MC zdołał sięgnąć po jeszcze jedno znaczne zwycięstwo, tym razem pokonując starego ulubieńca fanów - ST_July - podczas raczej spokojnego PvZ. Taktykami, które przyniosły MC zwycięstwo, były 4-gate z nexus cancel, all-in 7-gate z dwóch baz oraz all-in mass stalker z blinkiem. Ten pojedynek nie zostawił zbyt wielu emocji wiszących w powietrzu i znowu wszyscy pożegnali to wydarzenie z identycznym pytaniem - czy to wszystko na co było stać protossów?
Krótka odpowiedź to "nie", a przynajmniej nie tylko all-iny oparte na warp gate'ach.
Nieunikniony spadek 2011 roku
Spójrzmy na częstości zwycięstw protossów w peirwszym roku StarCrafta 2 (dzięki uprzejmości SC2Statistics). Zielona linia oznacza protossów na obu wykresach.
Podczas gdy protossi nigdy nie błyszczeli zbyt jasno w PvT, to przynajmniej dobrze radzili sobie z PvZ. Na początku. Ale tuż pod zwycięstwie wywalczonym przez MC podczas GSL March można było zaobserwować gwałtowny spadek ich jakości gry w PvZ (dobijając do poziomu 42%), przy wolniejszej, ale stałej obniżce w przypadku PvT, która zaczęła się w tym samym czasie (ostatecznie oscylując koło wartości 46%).
All-iny oparte na warp gate'ach, jeden po drugim, zostawały rozpracowywane, podobnie jak all-iny z void rayami. Bez wsparcia wielu silnych graczy, którzy mogliby postawić fundament dla całej rasy, protossi rozpoczęli swój zjazd po równi pochyłej w wiadomym kierunku. Podczas gdy w późnym etapie gry przeciwko terranom protossi radzili sobie dobrze, to teraz często zmagali się, by w ogóle dotrzeć do tego etapu, używając taktyk timingowanych (jak 1-1-1). Wykresy dowodziły, że wyniki starć PvZ leciały na łeb na szyję (i zdecydowanie nie na korzyść protossów) i pod koniec 2011 roku, protosscy gracze modlili się do wszystkich znanych bóstw o ocalenie przed infestorami.
W maju oFsInca dotarł do finałów GSL [by cheesing his way there] tylko po to, by zostać zawstydzonym przez "Twórcę Wszechświata" i najlepszego zergowskiego gracza tamtych czasów - LGIMNestea. Problemem nie było to, że Inca poległ, ale jak doszedł tak wysoko i jak przegrał: poprzed otwarcie z użyciem DT w każdej grze. W K-A-Ż-D-E-J. Ponieważ "poprawny styl gry" był wciąż pojęciem obcym dla rasy protossów, obawa, że jedna z trzech ras może być prostolinijna znowu wypłynęła na powierzchnię. Pomimo tego nie wszystko było jeszcze stracone.
Obce nadzieje: HuK i Naniwa
Protosskich graczy wartych wzmianki przez większość 2011 roku było - poza MC - w zasadzie dwóch: HuK oraz Naniwa. Byli oni odpowiedzialni za stworzenie nowych taktyk i stylów gry, takich które przeciętny gracz społeczności protossów mógł naśladować i polegać na nich, przynajmniej przez jakiś czas. Nie każda gra PvZ musiała sprowadzać się all-inem +2 stalkerów z blinkiem, podobnie nie każde PvP oznaczało taktyki 4-gate. W każdym razie nie na okrągło. I żeby nie było nieporozumień - HuK oraz Naniwa stosowali także i te taktyki, ale pokazali, że nowe strategie i style gry były wciąż do odkrycia.
Nie ważne czy mówimy o Food PvT z ekspansją stworzonym przez Huka czy o "rób szybką ekspansję z forgem lub giń" ? sloganie Naniwa'y dla PvZ. Obie taktyki pokazały, że protossami można grać sprytniej i finezyjniej niż wcześniej mogliśmy to zobaczyć. Mimo tego, w powietrzu dało się wyczuć, że i ten wysiłek nie pozwoli protossom utrzymać się zbyt długo.
Spójrzmy wstecz na Liquid'Huk, gdy w maju pokonał bardzo popularnego SlayerS_MMA, by zostać w Code S:
Obaj gracze mieli za sobą imprezy uwieńczone pierwszym miejscem na podium oraz własne niesamowite historie z roku 2011. Od sprawiającej wrażenie szarży Naniwy przez MLG Open Bracket do pierwszego miejsca dla HuKa w Dallas wywalczonego pdczas Dreamhack Summer w 2011 w starciu z Moonem. Ci dwaj gracze stali się synonimem zwycięstwa.
Pamietacie: HuK rzucił halucynację na chmarę void rayów podczas MLG Dallas (2011) w trudnej walce z IdrA? Gdy przeciwnik z miejsca zrezygnował z gry? Oczywiście, że pamiętacie. Wszyscy pamiętają.
O honorowym White-Ra i o tym jak BossToss pozostawił po sobie niesmak za oceanem
"Stawiamy ekspansjÄ™ i bronimy jej"
Jednym z niezaprzeczalnych czynników wpływających na rasę protossów w Wings of Liberty był legendarny Wujek Toss - WhiteRa.
Chociaż osiągane przez niego wyniki nigdy nie wystarczały by mówić same za siebie, to jednak jego innowacyjna gra oraz inspiracja jaką wywołał u fanów były w pełni wystarczające. Jego "Specjalne Zagrania" stały się jedną z najpopularniejszych powiedzonek sceny StarCrafta II na jakiś czas, a jego filmy zawsze traktowane były jak nie lada okazja. Od świetnych zagrań warp prismem (przed ulepszeniem osłon warp prisma, gdy protossi nie byli skorzy do ich używania) do innowacyjnych taktyk z użyciem stargate'ów - WhiteRa badał możliwości swojej ukochanej rasy, nie przejmując się ograniczeniami jakie narzucało Wings of Liberty.
Jednakże, pojawił się jeden moment w 2011 roku, gdy WhiteRa pokazał, że stać go na więcej niż jego "Specjalne Zagrania". Podczas kwietniowego Dreamhack Stockholm Invitational 2011 dotarł to finałów, by stanąć w szranki naprzeciw najlepszego protossa tamtych czasów - MC.
Podczas emocjonującego finałowego meczu PvP do trzech zwycięstw, większość kibicowała Wujkowi Tossowi, tylko po to by doświadczyć dotychczas największego zawodu Wings of Liberty. WhiteRa zaczął znakomicie od przytłaczającego 4-gate'a na Tal'Darim Altar poprzedzającego silną obronę przed all-inem zblinkowanych stalkerów na Metalopolis. Potencjał był bardzo duży, lecz MC wywalczył piątą rundę rozgrywki, gdzie zagrał trochę nieczysto - za pomocą proxy gate.... Bardzo nieczystego proxy gate.
Wielu poczuło się obrabowanych z oczekiwanej epickiej piątej rundy. Inny twierdzili, że MC zrobił co było konieczne i pozostał wierny swojemu stylowi gry. Dla mnie te uwagi pozostały nieistotne, gdyż z rozczarowanien utrwaliło się we mnie przekonanie, że gry PvP najwyższego poziomu niewiele różniły się od rzutu (z rzadka wykazującą inicjatywę) monetą.
U schyłku 2011 roku okazało się, że nadzieja większości graczy zwróciła się w stronę HuKa, który dołączył do EG. Naniwa doznał gorzkiej porażki w brutalnej walce (czy raczej łomocie) ZvP z Leenockiem z FXo podczas MLG Providence. Ale wciąż jeszcze jeden bohater miał powstać przed końcem roku.
Bieg zwycięstwa HerO'a i koniec roku 2011
Dołączeniu HerO, wcześniej należącego do oGs, do Liquid wywołało mieszane reakcje społeczności. Młody koreański protoss niewiele wcześniej pokazał, ale stawił się na Dreamhack Winter 2011 i zapewnił pokaz, który pozostał niezapomniany, delikatnie mówiąc.
Podczas decyzyjnej bitwy HerO rozgromił Puma'ę z EG - wobec którego były duże oczekiwania - po czym rozłożył opatentowaną przez przeciwnika taktykę "1-1-1" na części pierwsze przy użyciu niedocenionych phoenixów. Była to jedna z najbardziej jednostronnych potyczek jakie dane mi było zobaczyć. Wielu stwierdziło, że HerO rozgryzł strategię uznawaną przez rzeszę graczy za nie do zatrzymania. Możecie doświadczyć tego sami, stosując jego, jedną z najlepszych moim zdaniem, kontr-taktyk 2011 roku.
Wraz z koreańskim protossem z Liquid i jego odkrywczą grą, na horyzoncie pojawił się promień słońca, który dał nadzieję na podźwignięcie protossów z tej piekielnej metagry w 2012 roku.